wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 1

                                                              *Amy*
Znam Carlosa w sumie od zawsze. Pewnie zapytacie co mam na myśli. Otóż znamy się już od szkoły podstawowej. Byłam wtedy chyba w 4 klasie. Był środek roku szkolnego, a my dowiedzieliśmy się, że do naszej klasy będzie chodził nowy uczeń. W całej szkole tego dnia huczało od plotek na jego temat. Nie przejmowałam się faktem, że ktoś ma dojść do naszej klasy, bo i tak nikt mnie nigdy nie zauważał i byłam wyrzutkiem. Ale gdy wszedł do klasy z nauczycielką, wszystkim opadła szczęka. Był bardzo przystojnym chłopcem o latynoskiej urodzie. Jak się okazało nie mówił po polsku zbyt wiele, co tylko utrudniało naszą komunikację z nim. Dopiero potem się dowiedziałam, że do Polski przyjechał z przymusu. Urodził się w stanach, na Florydzie 15 sierpnia 1989 r. Tak był od nas starszy od nas o 2 lata, ale poziomem wiedzy dorównywał nam, więc doszedł do nas. Firma jego taty miała problemy, a ponieważ jedna z filii tej firmy była w Polsce to jego tato został tu oddelegowany. No i tak Carlos razem z 3 starszymi braćmi i rodzicami trafili do Polski. A nasza znajomość bardzo się rozwinęła.
                                                              *Carlos*
Gdy tata powiedział, że się przeprowadzamy byłem zły. W środku roku szkolnego musiałem zostawić szkołę, przyjaciół i się wyprowadzić i to na takie zadupie jak Polska! Od początku byłem bardzo negatywnie nastawiony na przeprowadzkę, ale szybko zmieniłem zdanie.
Pierwszego dnia w nowej szkole bardzo się stresowałem i bałem. Gdy weszłem do klasy, wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, a w klasie było około dwudziestu kilku osób. Ale ja zwróciłem uwagę tylko na jedną osobę. w koncie siedziała śliczna dziewczyna, choć widać było, że jest bardzo nieśmiała. Ponieważ tylko koło niej było wolne miejsce, więc pani posadziła mnie z nią. Od razu ja zaczepiłem i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Zaprzyjaźniłem się z Amy i spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. uczyliśmy się razem, chodziliśmy razem na spacery, do kina, na imprezy. Odkąd się zaprzyjaźniliśmy, a ja zacząłem chodzić na siłownię, Amy i ja zyskaliśmy szacunek u wszystkich uczniów, bo jak się potem okazało nikt nie chciał mi podpaść, choć zawsze byłem dla każdego miły.
Ale niestety im dłużej przebywałem z Amy tym bardziej mi się podobała, coraz częściej o niej myślałem i coraz bardziej jej pragnąłem, mimo iż była dla mnie jak siostra. W końcu postanowiłem jej wyznać co czuję. a doskonałą okazja do tego było wyjście do kina.

3 komentarze:

  1. Fajnie się zaczęło! tylko króciutko... No, czekam na cd! dawaj, dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio. Zaciekawilas mnie ;). Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczęło! Czekam na dalszy ciąg:)

    http://dance-life-ania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń