poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 2

                                                                *Amy*
W piątek w szkole Carlos zapytał się mnie czy robię coś wieczorem, bo chciał mnie zabrać na jakiś film. Zgodziłam się bez wahania, bo uwielbiam nasze wieczorne piątkowe wypady do kina. Zawsze po filmie szliśmy coś jeść, a potem u któregoś z nas w domu gadaliśmy do rana.
Właśnie grali jakąś nową hollywoodzką komedię romantyczną, więc wybraliśmy się na nią i uśmialiśmy się jak nie wiem co. Gdy wyszliśmy z kina zatrzymaliśmy się na chwilę i gadaliśmy. Nagle Carlos pochylił się w moją stronę i delikatnie, ale namiętnie mnie pocałował. Przez chwilę zaniemówiłam, lecz szybko odzyskałam mowę.
 - Carlos! Co to było? - krzyknęłam, stojąc koło wejścia do kina.
- Pocałowałem cię - odparł spokojnie Carlos i znowu mnie pocałował, ale bardziej namiętnie.
- Carlos!! - krzyknęłam znowu zapominając, że się drę pod kinem.
- Amy, posłuchaj mnie - zaczął Carlos. - Kocham cię i to bardzo. Fakt od początku mi się podobałaś, ale dopiero teraz zrozumiałem ile dla mnie znaczysz i co tak naprawdę do ciebie czuję - dokończył z zakłopotaniem Carlos.
Po chwili spojrzał mi w oczy, wiedział, że to mój czuły punkt, bo moje oczy są odbiciem całej mojej duszy. Od razu zobaczył, że czuję do niego to samo. Pocałowaliśmy się, wtuliłam się w niego i spacerkiem poszliśmy na pizzę i do domu.
                                                                 *Carlos*
Mimo, że się denerwowałem wyznałem Amy co czuję do niej i nie pożałowałem tego. gdy spojrzałem w jej oczy od razu wiedziałem, że to uczucie nie jest jednostronne. Nasz związek rozwijał się z biegiem czasu. dobrze nam było razem, lecz niestety nie było nam dane zbyt długo cieszyć się naszym szczęściem. Pewnego dnia tato wrócił z pracy we wspaniałym nastroju. Podczas obiadu powiedział, że jest potrzebny w siedzibie firmy w LA i wracamy do Stanów. Zamurowało mnie, gdy to usłyszałem. Chłopaki bardzo się ucieszyli i byli zdziwieni czemu nie podzielam ich entuzjazmu. Jedynie mama rozumiała, że to ze względu na Amy będzie mi ciężko stąd wyjechać. Nie mogłem się przełamać by porozmawiać z Amy o tym, ale w końcu zebrałem się w sobie i zabrałem ją na spacer by spokojnie o tym porozmawiać.
- Amy kochanie, muszę z tobą poważnie porozmawiać - zacząłem ostrożnie.
- O czym chcesz porozmawiać kotku? Coś się stało? Bo jesteś jakiś taki przybity - spytała zatroskana.
- No właśnie w tym rzecz. Pamiętasz jak ci opowiadałem dlaczego tu przyjechaliśmy?
- Tak, firma twojego taty miała kłopoty.
- Właśnie. A teraz jest potrzebny w LA.
- Jak to? Wyjeżdżasz?
- Niestety tak - westchnąłem. - Wczoraj przy obiedzie nam o ty powiedział. Wiesz niby powinienem się cieszyć, że wracam do Stanów, ale nie chcę cię zostawić. Będę za tobą bardzo tęsknić - powiedziałem tuląc ją mocniej do siebie i całując w głowę.
- Ja też kotku - odpowiedziała smutno.
- Ale obiecuję, że dzisiejszy cały dzień spędzę tylko z tobą. Tylko zdecyduj się co chcesz robić.
- Rozmawiać z tobą wtulona w ciebie.
                                                                *Amy*
Wróciliśmy do mojego domu i siedząc na kanapie przegadaliśmy cały dzień, a ja cały czas siedziałam wtulona w Carlosa. Carlos powiedział, że długo nad tym myślał i zdecydował, że chce mi zostawić wolną rękę. Zapewnił mnie, że bardzo mnie kocha, ale nie chce byśmy się wplątywali w związek na odległość i by potem któreś z nas miało złamane serce. Przyznałam mu rację choć wiedziałam, że po jego wyjeździe będę rozpaczać. Obejrzeliśmy wieczorem film i Carlos pożegnał się ze mną i zapewnił, że wstąpi po mnie rano w drodze na lotnisko.
Rano byłam gotowa punktualnie i całą drogę powstrzymywałam łzy. Ale gdy Carlos musiał iść do stanowiska odprawy i musieliśmy się pożegnać, po policzku spłynęła mi pierwsza łza. Carlos otarł delikatnie tą łezkę i mnie pocałował. Po chwili spojrzał mi w oczy i szepnął: "Nigdy o tobie nie zapomnę", i odszedł. A ja musiałam zamknąć kolejny rozdział w moim życiu.

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 1

                                                              *Amy*
Znam Carlosa w sumie od zawsze. Pewnie zapytacie co mam na myśli. Otóż znamy się już od szkoły podstawowej. Byłam wtedy chyba w 4 klasie. Był środek roku szkolnego, a my dowiedzieliśmy się, że do naszej klasy będzie chodził nowy uczeń. W całej szkole tego dnia huczało od plotek na jego temat. Nie przejmowałam się faktem, że ktoś ma dojść do naszej klasy, bo i tak nikt mnie nigdy nie zauważał i byłam wyrzutkiem. Ale gdy wszedł do klasy z nauczycielką, wszystkim opadła szczęka. Był bardzo przystojnym chłopcem o latynoskiej urodzie. Jak się okazało nie mówił po polsku zbyt wiele, co tylko utrudniało naszą komunikację z nim. Dopiero potem się dowiedziałam, że do Polski przyjechał z przymusu. Urodził się w stanach, na Florydzie 15 sierpnia 1989 r. Tak był od nas starszy od nas o 2 lata, ale poziomem wiedzy dorównywał nam, więc doszedł do nas. Firma jego taty miała problemy, a ponieważ jedna z filii tej firmy była w Polsce to jego tato został tu oddelegowany. No i tak Carlos razem z 3 starszymi braćmi i rodzicami trafili do Polski. A nasza znajomość bardzo się rozwinęła.
                                                              *Carlos*
Gdy tata powiedział, że się przeprowadzamy byłem zły. W środku roku szkolnego musiałem zostawić szkołę, przyjaciół i się wyprowadzić i to na takie zadupie jak Polska! Od początku byłem bardzo negatywnie nastawiony na przeprowadzkę, ale szybko zmieniłem zdanie.
Pierwszego dnia w nowej szkole bardzo się stresowałem i bałem. Gdy weszłem do klasy, wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, a w klasie było około dwudziestu kilku osób. Ale ja zwróciłem uwagę tylko na jedną osobę. w koncie siedziała śliczna dziewczyna, choć widać było, że jest bardzo nieśmiała. Ponieważ tylko koło niej było wolne miejsce, więc pani posadziła mnie z nią. Od razu ja zaczepiłem i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Zaprzyjaźniłem się z Amy i spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. uczyliśmy się razem, chodziliśmy razem na spacery, do kina, na imprezy. Odkąd się zaprzyjaźniliśmy, a ja zacząłem chodzić na siłownię, Amy i ja zyskaliśmy szacunek u wszystkich uczniów, bo jak się potem okazało nikt nie chciał mi podpaść, choć zawsze byłem dla każdego miły.
Ale niestety im dłużej przebywałem z Amy tym bardziej mi się podobała, coraz częściej o niej myślałem i coraz bardziej jej pragnąłem, mimo iż była dla mnie jak siostra. W końcu postanowiłem jej wyznać co czuję. a doskonałą okazja do tego było wyjście do kina.